Nasze strony (Zapraszamy)

Co Was jednoczy ?…




Czy zastanawialiście się co jednoczy ludzi?. Co jednoczy w grupy, społeczności?…

Oczywiście pierwszą więzią są więzi rodzinne. Bardziej lub mniej silne, i często słabnące w głąb kolejnych pokoleń.

Łączy przynależność państwowa i narodowościowa. Są to więzi wynikające z przyrodzenia, na które człowiek nie ma raczej wpływu. Podobnie jak klasy społeczne, jeszcze niedawno stanowiące (i w wielu społeczeństwach po dziś dzień) szczelne i niedostępne dla innych enklawy. Wskutek braku wpływu na tę przynależności tworzą się tu z kolei inne, wewnętrzne podziały jak i kolejne, szczególne wewnętrzne więzi.

Nie można w tym miejscu nie wspomnieć o więziach kulturowych, wynikających z tradycji w której żyje dana społeczność, często oparte na wielowiekowej historii. Będące pod stałym nadzorem i pręgierzem opinii publicznej, otaczającego środowiska.

Dalej łączą ludzi wzajemne, wspólne poglądy. Wówczas tworzą oni własne społeczności w partiach i organizacjach, zrzeszających ludzi o podobnych zapatrywaniach, poglądach i dążeniach.

Łaczą ludzi podobne upodobania. Różne rodzaje hobby, sport, pasje, sztuka, itp. itd. Wspólne zamiłowania do rozrywki, spędzania wolnego czasu, wypoczynku, turystyki…

Bardzo silne są więzi religijne. Wiążą się one z przekazywaną z pokolenia na pokolenie tradycją, przypisywaniem często - już niemowląt do określonego Kościoła czy społeczności wyznaniowej. Więzi te z jednej strony skupiają ludzi podobnej wiary, z drugiej jednak rodzą antagonizmy w stosunku do członków innych społeczności wyznaniowych. Historaia opowiada i uczy o wielu tragediach i zbrodniach dokonywanych kiedyś, ale i wciąż dokonywanych w imię wiary. O licznych, trwających wciąż w wielu miejscach prześladowaniach i dyskryminacjach na tym tle.

Ale jest też inny rodzaj więzi. Jednoczy ludzi wspólna niechęć, czy wręcz nienawiść do innej grupy ludzi. Tu tworzą się liczne grupy rasistowskie, nacjonalistyczne, z których bardzo znany jest np. antysemityzm, czy apartheid. Sprzeciw wobec głoszonych przez kogoś haseł czy idei często powoduje skupianie się antagonistów w własne grupy i organizacje, mające przeciwne cele i dążenia.

Często również jednoczy ludzi nienawiść do jednej konkretnej osoby, czy grupy związanych z tą osobą ludzi – krewnych, przyjaciół itp.

Takie – oparte na negatywnych uczuciach więzi – tak naprawdę nie znajdują najczęściej żadnego logicznego uzasadnienia, ani żadnej logicznej motywacji. Zbudowane są na najprymtywniejszych uczuciach, na antagonizmach, u których podłoża często leżą własne - osobiste ambicje, zazdrość, prywata, egocentryzm, i często poczucie własnych zmyślonych lub wyolbrzymianych zagrożeń. Towarzyszy im nieodłącznie pycha, zawiść i arogancja.

A jaka więź łączy i jednoczy dzieci Boże? Prawdziwych chrześcijan?

Czy można w takiej – Boskiej więzi – znaleźć choćby odrobinę negatywnych uczuć, nienawiści, czy choćby pychy?

„Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie.” (Jan 13,35).

O tej miłości czytamy jeszcze w wielu miejscach:

„Daje wam nowe przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali. Miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem.” (Jan 13,34);

„A co do wzajemnej miłości, nie ma potrzeby wam o tym pisać, gdyż Bóg sam was pouczył, abyście się wzajemnie miłowali.” (1 Tes 4,9).

Nie trzeba nikomu tu chyba przypominać o dwóch Przykazaniach miłości, o których wspomniał Jezus – (Mt 22,37.38; Mk 12,30.31; Łk 10,27). Te same Przykazania (wbrew poglądowi wielu, jakoby Chrystus ustanowił nowe Przykazania w miejsce Odwiecznych i Niezmiennych, 10-ciu Bożych Przykazań) znajdujemy już w Starym Testamencie - 2 Mjż 6,5; 30,6; 3 Mjż 19,18.34). Tak więc – ów Znak Bożych Dzieci, jest wciąż niezmienny i ten sam. Już od Starotestamentowego Izraela Bóg żądał wzajemnej, szczerej i nieobłudnej miłości. To właśnie miłość, jest „doskonałym wypełnieniem Bożego Prawa” – Rz 13.10.

To jednak nie może być miłość jedynie deklarowana ustnie, ale wyłącznie miłość noszona w sercu i z serca wypływająca (1 Jana 3,18).

W wielu społecznościach ta nauka o miłości jest niewłaściwie rozumiana i wypaczana, a jej skutkiem jest niedopuszczalna i niechrześcijańska postawa wobec przedstawicieli innych wyznań i innych Kościołów.

Niewłaściwie jest rozumiane pojęcie bliźniego – „kto jest bliźnim?”, oraz miłości wzajemnej.

Wiele społeczności i grup wyznaniowych naucza właśnie miłości wyącznie do współwyznawców i do członków tej samej grupy, tego samego Kościoła. Często wręcz zabraniając kochania kogokolwiek spoza swojej Społeczności. Często właśnie wzywając do pogardy i nienawiści wszystkich „innych”.

Tak naprawdę prowadzi to również do wewnętrznych antagonizmów i rozłamów, do forsowania własnych idei i ambicji.

Jest to bardzo złe podejście, świadczące z jednej strony o braku zrozumienia Ewangelii, ale też będące prawdziwym „świadectwem” mówiącym o danej społeczności. Negatywnym świadectwem.

Właściwe zrozumienie istoty „wzajemnej miłości” wymaga przyjęcia i jednoczesnego zaakceptowania innych słów Zbawiciela, które mówią:

„A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? (…) Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.” (Mt 5,44-48).

Ale jak pogodzić ze sobą te dwa nakazy? Miłować siebie nawzajem i miłować wszystkich – również (nawet), nieprzyjaciół?

Drodzy czytelnicy – to wciąż jest jeden i ten sam nakaz!

Prawdziwe dziecko Boże – musi kochać Boga i tą samą miłością każdego jednego człowieka. A w czym tkwi zatem idea „wzajemnej miłości” chrześcijan?

Jak czytamy w powyższych wersetach – mamy kochać również tych, którzy nie tylko nas nie kochają ale wręcz nie odwzajemniają nam naszej miłości (często wręcz źle ją odbiorą) i nigdy nam jej nie odwzajemnią. Nie możemy oczekiwać wzjamnej milości od innych, ale mamy wszystkich obdarzać własną miłością – podobnie jak nasz Mistrz i Nauczyciel – który ukochał wszystkich, nawet największych grzeszników. Nie możemy oczekiwać wzajemności – to my mamy kochać innych.

Ale - w pewnym momencie, w pewnej chwili – gdy spotykamy inne Boże dziecko – nasza miłość spotyka się z wzajemnością. Tam gdzie chrześcijańska miłość zostaje odwzajemniona taką samą miłością – tam właśnie jest społeczność w Chrystusie, Prawdziwa Społeczność Bozych dzieci.

„Miłość jest cierpliwa, uprzejma jest. Miłość nie zazdrości, nie przechwala się, nie unosi się pychą, nie zachowuje się nietaktownie, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, nie cieszy się z nieprawości, lecz raduje się z triumfu prawdy. Miłość wszystko znosi, każdemu wierzy, każdemu ufa, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje” (1 Kor 13,4-8).

Taka jest prawdziwa i szczera miłość.

Prawdziwa miłość nie może iść w parze z niechęcią, antagonizmami czy wręcz z nienawiścią do innych ludzi. Wówczas nie jest to prawdziwa miłość, wówczas należy się poważnie zastanowić co silniej łączy takich ludzi – udawana i nieszczera miłość, czy wspólna niechęć (nienawiść) do innej osoby czy grupy osób.

I… jaki cel może osiągnąć taka społeczność – nie trzeba chyba zgadywać…

Upewniajcie się co was najmocniej jednoczy…


KBM