„Tym,
którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a tym, którym
zatrzymacie, są zatrzymane.” (Jan 20,23).
Przyznam,
że słowa te długo skłaniały mnie do przemyśleń i do
zastanowienia, dość długo rozważałem ich znaczenie. Pojawiały
się też wątpliwości wobec powszechnie przyjmowanego ich
znaczenia.
Pamiętamy
przecież uniesienie się Żydów, gdy Pan Jezus zwrócił się do
przyniesionego doń paralityka: „Synu odpuszczają ci się twoje
grzechy.” (Mk 2,5).
Słyszący
to żydowscy uczeni w Piśmie nie kryli swego oburzenia, dopatrując
się w słowach Pana Jezusa bluźnierstwa: „On bluźni. Któż
może odpuszczać grzechy, prócz jednego Boga?” (Mk 2,7).
Tylko
Bóg ma władzę odpuszczania grzechów. Tę władzę otrzymał od
Ojca Jezus Chrystus (Mk 2,10). Ale przecież żaden człowiek takiej
władzy nie posiada, takiej władzy nigdy nie otrzymał.
Cóż
zatem znaczą te – wspomniane na wstępie słowa.
Wiemy,
że werset ten posłużył do ustanowienia i uwierzytelnienia
instytucji „spowiednika”. Instytucja w której właśnie człowiek
odpuszcza lub nie odpuszcza drugiemu człowiekowi jego grzechów. Nie
chcemy się tu zagłębiać w pobudki skłaniające do ustanowienia
tej „instytucji”. Spowiedź w obecnym swym kształcie została
wprowadzona dopiero w XIIIw. - w 1215 roku na soborze laterańskim
IV. Konfesjonały pojawiły się w XVI w. Jest spowiedź określana
nawet mianem „sakramentu”.
W
przypisach do tego tekstu (Jan 20,23) , w IV wydaniu Biblii
Tysiąclecia czytamy wprost:
„Tekst
klasyczny dla sakramentu pokuty: mówi on o przekazaniu Apostołom i
ich następcom władzy odpuszczania grzechów mocą ducha świętego.”
(s. 1240)
Z kart
historii przypominamy sobie, przemierzające kraj we wcześniejszych
wiekach tłumy pątników, wędrownych „zakonników”
sprzedających przeróżne odpusty (sprzedaż ich ustanowił w 1516
r. papież Leon X), dostosowane swoją ceną do ciężaru grzechów i
gwarantujące ich odpuszczenie na wiele lat a nawet dożywotnio
(sprzedaży odpustów stanowczo sprzeciwiał się ówczesny mnich, dr
teologii Marcin Luter).
Skoro
zatem owe praktyki pokutne i spowiedź zostały ustanowione w
późniejszych wiekach, należy się zastanowić, co było wcześniej.
Przekonujemy się przecież, że nie były znane pierwszym
chrześcijanom.
Piersi
chrześcijanie - chrześcijanie pierwszych wieków po Chrystusie
najwyraźniej - nie tak rozumieli zacytowane na wstępie słowa z
Ewangelii Jana 20,23.
A
przecież oni najdokładniej mieli przekazaną naukę Chrystusa i
Apostołów. Dlaczego nie prowadzili takich praktyk (odpusty,
spowiedź itp.), jak rozumieli znaczenie tych słów i jak
wprowadzali je w czyn?
Co więc
znaczą te słowa:
„Komukolwiek
przebaczycie grzechy, są im przebaczone, a komukolwiek zatrzymacie,
są im zatrzymane.” (Jan 20,23).
Zastanówmy
się nad pewnym przykładem.
Pan
Iksiński wyrządził krzywdę panu Kowalskiemu. Odpowiedzmy sobie na
pytanie - czy ktokolwiek może, wybaczyć panu Iksińskiemu tą
krzywdę wyrządzoną innemu człowiekowi. Oczywiście okazuje się
wnet, że jest wielu chętnych, gorliwych i gotowych odpuścić
Iksińskiemu winę. Niewątpliwie jest im wyjątkowo łatwo, bo to
nie im wyrządzono tą krzywdę. Okazuje się że pan Kowalski i jego
zdanie (jego ból, cierpienie...) w ogóle nie jest brane pod uwagę,
w ogóle się nie liczy. Nawet niewiele osób zagłębia się w jego
poczucie krzywdy, o jakimkolwiek współczuciu praktycznie nie ma
mowy. Za to pojawia się tłum gotowych wybaczyć Iksińskiemu.
Przyznacie
chyba niedorzeczność takiego rozumowania. Takie podejście do
zagadnienia jest po prostu niesprawiedliwe i krzywdzące dla osób
którym właśnie wyrządzono krzywdę. Przecież Słowo Boże uczy
nas właśnie sprawiedliwości, m.in. poprzez wezwanie: „oddajcie
sprawiedliwość wdowie, sierocie, uciśnionemu” (Iz 1,17). W
odgórnym okazywaniu wybaczenia i miłosierdzia winowajcy nie ma
sprawiedliwości wobec osób pokrzywdzonych. Ale jest to też błędne
pojęcie Bożej sprawiedliwości, czytamy przecież:
„Złoczyńca
doznający łaski, nie nauczy się sprawiedliwości. Na ziemi
sprawiedliwych on nadal zło czyni i nie dostrzega wcale chwały
Pana.” (Iz 26,10).
Jak
zatem rozumieć te słowa:
„Komukolwiek
przebaczycie grzechy, są im przebaczone, a komukolwiek zatrzymacie,
są im zatrzymane.” (Jan 20,23).
Czytamy,
że odpuszczanie grzechów jest władzą - władzą którą posiada
tylko Bóg, władzą którą niestety bezprawnie uzurpują sobie
niektórzy ludzie pełniący funkcje tzw. spowiedników.
Ale czy
Bóg rzeczywiście udzielił tej władzy jakiemukolwiek człowiekowi,
czy któryś z ludzi kiedykolwiek otrzymał taką władzę?
W pewnym
momencie moją uwagę zwróciły doskonale znane - zarówno mnie jak
i każdemu chyba, słowa „Modlitwy Pańskiej”:
„I
odpuść nam nasze grzechy, bo i my odpuszczamy każdemu, kto wobec
nas zawinił.” (Łk 11,4).
„I
przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczyliśmy tym, którzy nam
zawinili.” (Mt 6,12 BP).
Mamy
obowiązek przebaczania ludziom wyrządzonych nam krzywd. Jest to
bezwzględny obowiązek naśladowców Chrystusa, powinność każdego
chrześcijanina.
Szczególnie
dosadnie brzmią słowa z Mt 6,12 w przekładzie Biblii Poznańskiej:
„Przebacz nam – jak i my PRZEBACZYLIŚMY...”
Wymowa
i znaczenie tych słów pokrywa się ze słowami Zbawiciela:
„A
jeśli nie odpuścicie ludziom, i Ojciec wasz nie odpuści wam
przewinień waszych.” (Mt
6,15);
„Bo
jeźli wy nie odpuścicie, i Ojciec wasz, który jest w niebiesiech,
nie odpuści wam upadków waszych.”
(Mk 11,26).
Warunkiem zatem, Bożego wybaczenia – odpuszczenia nam naszych
grzechów jest nasze wybaczenie. To my musimy najpierw wybaczyć
ludziom a dopiero oczekiwać Bożego wybaczenia dla nas.
Czy jednak potrafimy wybaczać?
A co - jeśli ktoś nagminnie, uporczywie nas krzywdzi – czy
nieustannie mamy wybaczać? Każdemu, a przynajmniej wielu wyda się
to po prostu niemądre.
„Wtedy
Piotr powiedział Mu: Panie, ile razy mam przebaczyć bratu, jeśli
mi zawini? Czyż aż siedem razy? Powiada mu Jezus: Nie mówię ci:
aż siedem razy, ale aż siedemdziesiąt siedem razy.”
(Mt 18,21-22).
Mamy wybaczać, musimy wybaczać, musimy się nauczyć zawsze
wybaczać innym nasze krzywdy. To nasz obowiązek, to warunek Bożego
wybaczenia i odpuszczenia naszych win.
A co - jeśli nie potrafimy?
I na to odpowiada Słowo Boże, przypomnijmy sobie jedną z
Przypowieści Pana Jezusa, o „nielitościwym dłużniku”:
„Dlatego
podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się
rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać,
przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy
talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał
sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług
w ten sposób odzyskać. Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go:
Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam. Pan ulitował się
nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów
wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto
denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: Oddaj, coś
winien! Jego współsługa padł przed nim i prosił go: Okaż mi
cierpliwość, a oddam tobie. On jednak nie chciał, lecz poszedł i
wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy
jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i
opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego,
wezwawszy go, rzekł mu: Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten
dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś
był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się
nad tobą? I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go
katom, dopóki mu nie odda całego długu. Podobnie uczyni wam Ojciec
mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu
bratu.” (Mt 18,23-35).
Jeśli
człowiek nie wybaczy drugiemu - jakże może oczekiwać, że Bóg
wybaczy jemu jego winy. Bóg w Chrystusie nam wybacza i żąda abyśmy
również potrafili wybaczyć, tym, którzy wyrządzili nam krzywdę.
To nie
jest łatwe.
Zdarza
się, że niektórzy ludzie doznają tak wielkiej krzywdy od innych,
że wydaje się wręcz niemożliwym aby wybaczyć. Jakże często
słyszymy: „ja nie potrafię..., nie mogę..., ja nigdy (mu) nie
wybaczę... . Zdarza się, że rana w sercu jest tak silna, tak
bolesna, że wybaczenie wydaje się nie tylko niemożliwe, ale wręcz
niedorzeczne.
Jak
wówczas sobie poradzić, jak zdobyć się na wybaczenie.
Jesteśmy
przekonani, że może to być niejednokrotnie ponad ludzkie siły,
ponad ludzkie możliwości. Jedynym ratunkiem i źródłem jest
wówczas Jezus Chrystus. On wybaczył nawet tym, którzy przebijali
jego Ciało gwoździami, którzy zadawali Mu śmierć na krzyżu.
Jezus przeszedł przez to, On umierający – nie złorzeczył Swym
oprawcom, ale nawet modlił się za nich „A Jezus rzekł: Ojcze,
odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią.” (Łk 23,34).
Pamiętamy,
że również Szczepan, wzorem Zbawiciela, umocniony Duchem Świętym
zamiast złorzeczyć i wołać pomsty na oprawców potrafił w
Chrystusie wybaczyć a nawet modlił się za nich: „W końcu
upadł na kolana i zawołał donośnym głosem: „Panie, nie
poczytaj im tego za grzech!” Po tych słowach skonał.”
(DzAp 7,60).
Wzorem
Pana Jezusa, pokrzepieni i umocnieni Bożym Duchem, prowadzenie Bożym
Duchem i pozwalający się prowadzić – mogą ludzie – doznający
i cierpiący krzywdę - dokonać tego co wydaje się nieraz
niemożliwe - zdobyć się na wybaczenie. Tylko z Chrystusem i w Nim.
Sam człowiek może nie podołać temu obowiązkowi, może nie
potrafić. Ból i cierpienie może być silniejsze.
Ale –
w wybaczeniu jest jeszcze jeden istotny argument.
Nosząc
w sobie, w swoim sercu żal,.nienawiść, gniew, może nawet nieraz i
pragnienie odwetu - sprawia , że człowiek sam sobie zadaje ból.
Nieraz, w poczuciu bezsilności jest to jeszcze większy ból i
cierpienie. Rozpacz i noszony w sobie gniew sprawiają cierpienie
właśnie osobie która doznała krzywdy. Winowajca często nawet się
tym nie przejmuje, może nawet drwi sobie z cierpienia ofiary.
Człowiek skrzywdzony, nie potrafiąc zdobyć się na wybaczenie w
swoim sercu zadaje sobie dodatkowe cierpienie, powoduje jeszcze
większe rany własnego serca, jeszcze większe rozdarcie duszy,
gorycz i ból, który trawi jego samego, tylko jego samego.
Ap.
Paweł przychodzi z wyjątkową radą. Radzi coś wręcz
nieprawdopodobnego: „Lecz jeśli twój nieprzyjaciel jest
głodny, nakarm go; jeśli spragniony, napój go; bo to czyniąc,
zgarniesz na jego głowę ogniste węgle.” (Rz 12,20).
Nakarmić
wroga?..., podać pomocną rękę temu kto pragnie naszej
krzywdy?..., może ją bezlitośnie wyrządził?... To chyba
niemożliwe... To nielogiczne, nierozsądne. To...
Ale Tego
właśnie uczy Chrystus. Tak - albo przyprowadzimy złoczyńcę do
upamiętania i skruchy, albo tym większej dozna pomsty od Boga.
„Najmilsi!
Nie mścijcie się sami, ale pozostawcie to gniewowi Bożemu,
albowiem napisano: Pomsta do mnie należy, Ja odpłacę, mówi Pan.”
(Rz 12,19).
Zaufajmy
Bogu, zaufajmy Chrystusowi, Jemu powierzmy nasze krzywdy i prośmy o
pokój serca, pokój i ukojenie duszy – tak trudne do osiągnięcia
w chwilach prób i doświadczeń, w chwilach cierpienia.
Wybaczyć
– często to trudne, niemożliwe dla człowieka, niemożliwe bez
Chrystusa. Ale w Chrystusie może człowiek podołać Bożemu
nakazowi.
„Bo
jeśli wy nie przebaczycie, to i wasz Ojciec, który jest w niebie,
nie przebaczy wam waszych przewinień.” (Mk 11,26).
„Wszystko
mogę w Tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie.” (Flp 4,13)
Człowiek,
który nie potrafi wybaczyć, potęguje jeszcze poczucie własnej
krzywdy. Do cierpienia, dodaje cierpienie noszone nieustannie w
sercu, często jeszcze narastające, nabrzmiewające w poczuciu
bezradności i bezsilności. Ale też zamyka sobie drogę do Bożego
wybaczenia własnych win. A jeśli Bóg nam nie odpuści naszych
grzechów – krzywda będzie jeszcze większa, jeszcze dotkliwsza.
Jeśli
wybaczymy – Bóg też odpuści, a właściwie – może odpuścić
winowajcy, gdyż to zależy już od skruchy i upamiętania i uznania
winy przez osobę, która się jej dopuściła. Bóg zna serce
każdego człowieka. Ktoś, może się upamiętać bez naszego
wybaczenia, może się nawrócić i szczerze żałować popełnionych
czynów. Bóg to wie. Bóg to widzi i Bóg może i doprowadzi takiego
człowieka do odpuszczenia win i Zbawienia.
Gdzie –
w jakim miejscu będzie stać osoba która nie potrafiła się zdobyć
na wybaczenie?
Często
zdarza się, że ludzie wybaczają sobie ze szczerego serca winy i
krzywdy, puszczają je w niepamięć a nawet próbują odbudować
wzajemne relacje.
Jesteśmy
przekonani, ze Bóg tego właśnie oczekuje i błogosławi takiemu
pojednaniu.
Musimy
pamiętać że Boże wybaczenie jest całkowite. Bóg gdy odpuszcza
człowiekowi winy - wymazuje grzech, puszcza grzech w niepamięć.
„Gdyż
łaskawy będę na nieprawości ich, a grzechów ich nie wspomnę
więcej.” (Hbr 8,12; 10,17; por. Jer 31,33; Iz 43,25).
Bóg
wybaczając – puszcza w niepamięć winę człowieka.
A
ludzie?...
No
właśnie. Często jest tak, że ludzie sobie wybaczają i pragną
szczerze zapomnieć swoich win. Również Bóg zapewnia – że puści
te winy człowieka w niepamięć.
Ale nie
zawsze zapomina otoczenie.
Jakże
często ludzie, znajomi, sąsiedzi, bracia, siostry nie pozwalają
zapomnieć. Jakże często, mimo wybaczenia i pojednania osób
zainteresowanych, osoby pośrednie wciąż oskarżają, wciąż
potępiają, wciąż wypominają, wciąż – nie pozwalają
zapomnieć, wybaczyć. Często podżegają, podsycają nienawiść i
pragnienie odwetu.
Często
sami - na różne sposoby próbują dręczyć, mścić się, zatruwać
życie zarówno winowajcy jak i osobie, pragnącej i gotowej
wybaczyć. Jakże często wpływ otoczenia utrudnia, a nawet
uniemożliwia wybaczenie. Jeden człowiek drugiemu wybaczy, ale inni
nie, inni będą wspominać i wypominać – wytykać w
nieskończoność.
Bóg
jest gotowy wybaczyć i zapomnieć; ludzie bardzo często... - nie.
Ale
jeśli Bóg zapomina, ludzie również muszą zapomnieć, wybaczyć,
nie wracać do wspomnień wyrządzonej krzywdy, pozwolić zaleczyć
rany. Jeśli Bóg mówi, że nie wspomni raz wybaczonych win –
człowiek musi również zamilknąć. To też sztuka, tego też
trzeba się nauczyć i nie każdy również potrafi wspomóc
pojednanie innych. Ale nie ma niczego niemożliwego w Chrystusie.
Każdy, kto trwa w Chrystusie, będzie pragnął wybaczyć, dążyć
do wybaczenia, będzie starał się pomagać innym w wybaczaniu i
pojednaniu. A gdy to nastąpi – wybaczenie i pojednanie –
zamilknie i wyrzuci ze swego serca jakąkolwiek wiedzę i pamięć w
tym temacie. Nigdy więcej nie wspomni i nie wróci do tych bolesnych
zdarzeń.
Jeżeli
dwoje ludzi zdobędzie się na wybaczenie i pojednanie – żaden
inny człowiek nie ma prawa deptać tego pojednania, nie ma prawa
deptać i niszczyć Bożego dzieła w sercach pogodzonych ludzi.
Proponujemy
też chwilę refleksji sobie i każdemu z nas. Zastanówmy się,
sięgnijmy myślą do pamięci do zakamarków własnych serc i
zastanówmy się, przypomnijmy sobie – być może wciąż między
nami a inną osobą jest uraza, żal, poczucie krzywdy i
niesprawiedliwości, może gdzieś tam wciąż brat czy siostra czeka
na pojednawczy gest. Jeżeli tylko mamy świadomość, że czas
najwyższy wybaczyć lub prosić o wybaczenie – nie zwlekajmy już
ani chwili dłużej. Sami pośpieszmy z wyciągniętą do pojednania
ręką. Może to ktoś bardzo bliski, może to ktoś z rodziny, ktoś
z Bożej rodziny. Nie zwlekajmy, nie każmy dłużej czekać sobie,
tej osobie, nie pozwalajmy dłużej czekać Bogu na nasze
opamiętanie.
Zamiast
smutku i żalu wlejmy w nasze – i bliskich serca radość i wesele.
Uspokójmy własne i drugich sumienia.
Przypomnijmy
sobie słowa:
„Gdy
więc będziesz składał dar swój przed ołtarzem i przypomnisz
sobie, że brat twój ma jakiś żal do ciebie, zostaw twój dar tam
przed ołtarzem, a idź i pojednaj się najpierw z bratem twoim.
Potem dopiero wrócisz i złożysz twój dar.”
(Mt 5,23.24).
Nie
zwlekajmy zatem z wybaczeniem, przeprosinami, pojednaniem. Nie
licytujmy się z bliźnim, bratem i z Bogiem - „kto pierwszy
powinien wyciągnąć rękę do zgody, kto kogo powinien pierwszy
przeprosić”. Nie wynośmy na górę własnej urażonej dumy,
własnej godności, własnego „Ja”.
Przypomnijmy
sobie ojca „marnotrawnego syna”, który na samą tylko wieść,
że syn powraca, że się upamiętał i nawrócił ze złej drogi –
nie czeka (a miałby prawo) aż syn przyjdzie i rzuci mu się do nóg
z przeprosinami, ale sam wybiega naprzeciw syna (który przecież
bardzo zawinił przeciw niemu) i nie czekając na słowa skruchy ze
strony syna sam rzucił mu się na szyję i przytulił do piersi (Łk
15,11-24).
(Niech
też nikt nie będzie jak brat owego młodzieńca: „zgorszony” i
oburzony na myśl o zgodzie i ojcowskim wybaczeniu wobec młodszego
brata - cieszmy się i radujmy ze zgody i pojednania w Ojcowskim
Domu).
Sami
dążmy do zgody i pojednania, pierwsi wyciągajmy rękę.
Niech
w Domu Bożym – w Domu Ojca panuje zawsze zgoda, jedność, pokój
i miłość.
Tylko
Bóg ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów. Tą władzą
podzielił się z człowiekiem. Pozwolił nam odpuszczać grzechy –
winy naszym winowajcom. Udzielił nam ze Swojej wyłącznej Władzy i
Mocy.
„Tym,
którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a tym, którym
zatrzymacie, są zatrzymane.” (Jan 20,23).
Każdy
człowiek otrzymał od Stwórcy prawo odpuszczenia – wybaczenia
własnych krzywd. Wybaczenie to obowiązek, ale też Boży przywilej.
Nie wolno nam wzgardzić tym przywilejem.
Z
szacunkiem i wdzięcznością korzystajmy z udzielonej nam władzy
odpuszczania naszych krzywd i nauczmy się wybaczać.
Oby
Wszechmogący wspierał nas w tym Swoim Duchem i udzielał nam Swojej
Mocy, uczył i pomagał.
KBM