Nasze strony (Zapraszamy)

Czy Mojżesz zmartwychwstał ?!

Spór o Mojżesza

„Michał zaś, archanioł, gdy prowadził spór z diabłem o ciało Mojżesza, nie ośmielił się wypowiedzieć obraźliwego wyroku, lecz powiedział: Pan niech cię skarci!” (Judy 1,9).

   Te słowa z Listu ap. Judy, niewątpliwie dla wielu są zagadką i wciąż nie dońca potrafimy zrozumieć czego ów spór (według niektórych przekładów był to nawet „bój”), dotyczył.

   Ale – może niewiele osób ma tego świadomość – spór ten trwa po dziś dzień.

   Wiele osób próbując znaleźć wyjaśnienie dla zacytowanych na wstępie słów tworzy przeróżne, mniej lub bardziej prawdopodobne teorie i hipotezy, z większą lub mniejszą determinacją lansując swoje poglądy, często z jeszcze większą zajadłością walcząc z innymi przekonaniami, im bardziej rozsądnymi – tym ta swoista agresja jest bardziej zdecydowana.

   Próbując rzucić nieco światła na ten problem chcielibyśmy skłonić czytelników do zastanowienia się nad proponowanym przez nas niżej, tokiem myślenia. Nad dowodami i argumentami kształtującymi i uzasadniającymi naszą wiedzę i zrozumienie w tej kwestii.

   W tym miejscu konieczne jest krótkie przypomnienie. Wiemy ze Słowa Bożego, że:

„I umarł tam Mojżesz, sługa Pana, w ziemi moabskiej, zgodnie ze słowem Pana. I pogrzebał go w dolinie, w ziemi moabskiej naprzeciw Bet-Peor; a nikt nie zna po dziś dzień jego grobu.” (5 Mjż 34,5.6 BW);

„Tam, w krainie Moabu, według postanowienia Pana, umarł Mojżesz, sługa Pański. I pochowano go w dolinie krainy Moabu naprzeciw Bet-Peor, a nikt nie zna jego grobu aż po dziś dzień.” (5 Mjż 34,5.6 BT).

   W jednych przekładach czytamy, że „pochowano Mojżesza” w innych, że „Bóg go pochował”.

   Tak czy owak wiemy zatem, na pewno, że umarł i że nikt nie wie gdzie znajduje się jego grób.

   Wracając do tematu.

   Jednym z najbardziej rozpowszechnionych poglądów jest przypuszczenie, że chodziło o ewentualny pośmiertny kult Mojżesza. Zwolennicy takiej teorii twierdzą, że właśnie dlatego Bóg pochował i „ukrył” ciało Mojżesza, w nikomu niewiadomym miejscu, aby właśnie nie dopuścić do narodzin bałwochwalczego kultu.

   Uważamy jednak, że taka hipoteza jest nie do przyjęcia z dwóch podstawowych powodów.

   Po pierwsze – Słowo Boże nigdzie i w żaden sposób nie potwierdza takiego przypuszczenia – jest to zatem niczym nie poparta hipoteza.

   Po drugie – Słowo Boże, opisując historię i dzieje ludu Bożego, przytaczając wiele przykładów bohaterów wiary i wiernych sług Bożych – niegdzie nie wskazuje na istnienie jakiegokolwiek pośmiertnego kultu, jakiegokolwiek człowieka.

   Nie zapominajmy, że Izraelici mieli w swojej ziemi – w Kanaanie groby, Abrahama, Izaaka, Jakuba, a nawet Józefa (którego kości Izraelici zabrali wychodząc z Egiptu). W Ziemi Obiecanej był grób Dawida, były groby sędziów, królów, proroków. I nigdy nie tworzono wokół którejkolwiek z tych osób kultu zmarłych, oddając cześć któremukolwiek ze wspomnianych wyżej, czy innych ludzi. Nie ma zatem najmniejszych podstaw, by dopuszczać ewentualną możliwość powstania pośmiertnego kultu Mojżesza.

   Kult świętych i świętych męczenników, kult relikwii - powstały również znacznie później i jako jedne z najbardziej oczywistych przykładów odstępstwa od Bożych nauk i Bożych Praw.

   Z kolei, aby odrzucić wszelkie bardziej racjonalne wyjaśnienia oponenci zadają pytanie – Czy Mojżesz zmartwychwstał? I celowo używa się tutaj właśnie słowa „zmartwychwstał” (kojarzonego natychmiast ze zmartwychwstaniem do życia wiecznego) – aby od razu zdyskredytować taką możliwość, obudzić w czytelnikach i słuchaczach sprzeciw i jej odrzucenie.

   Znamy przecież precyzyjne wyjaśnienie ap.. Pawła:

„I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności: Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia.” (1 Kor 15,22.23).

   Słowo Boże jednoznacznie zatem podaje, że Jezus zmartwychwstał jako pierwszy. Tym samym Mojżesz nie mógł zmartwychwstać przed Jezusem.

   Pozostali, którzy należą do Jezusa zmartwychwstaną w Dniu Jego ponownego przyjścia – z więc i ten fakt zaprzecza ewentualnemu wcześniejszemu zmartwychwstaniu Mojżesza.

   Ale...

   No właśnie – i tu pojawia się pewne ale:

   A co z Łazarzem, z córką Jaira, z synem wdowy z Nain, i z wielu innymi... Co z Tabitą, przywróconą do życia przez Boga za sprawą ap. Piotra. Biblia mówi o wielu przypadkach przywrócenia do życia przez Jezusa podczas Jego Życia, w chwili śmierci Jezusa jak i przez apostołów.

   Przecież wiele z tych wydarzeń miało miejsce przed zmartwychwstaniem Jezusa i przed ponownym Jego przyjściem. Ale chyba nikt nie zaprzeczy - nikt wierzący, że wydarzenia te i fakty miały miejsce i są prawdziwe.

„Ślepi widzą, ludzie o bezwładnych nogach chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, a głusi słyszą. Umarli zmartwychwstają, a ubogim głosi się dobrą nowinę.” (Mt 11,5; por Łk 7,22).

   Utarło się jakoś tak, że określenie „zmartwychwstanie” ludzie odnoszą niemal automatycznie, w odniesieniu do zmartwychwstania, do życia wiecznego. Tymczasem, za życia i działalności Jezusa i apostołów miały miejsce również „zmartwychwstania” – ale do życia doczesnego. Zwykliśmy tu raczej używać określenia „wskrzeszenie”. Tak czy inaczej jednak ludzie ci powstawali z martwych.

   Dlatego, bardzo ważne jest właściwe zrozumienie terminu zmartwychwstania. W odniesieniu do życia wiecznego, czy w doczesnym życiu.

   Nie ma żadnej wątpliwości, że zapowiedź, że „Jezus zmartwychwstał jako pierwszy” i że potem „w Dniu jego przyjścia, ci, którzy należą do Niego”, mówi o zmartwychwstaniu do życia wiecznego.

   Ale pozostaje wciąż jeszcze kwestia zmartwychwstania do życia doczesnego. Jesteśmy przecież świadomi, że Łazarz, córka Jaira czy syn wdowy z Nain, czy wreszcie inni, wskrzeszeni według relacji Nowego Testamentu, później jednak, po dopełnieniu swych lat – jednak umarli. (Podczas, gdy nad tymi, którzy zmartwychwstaną do życia wiecznego – śmierć już nie panuje – oni już nie umrą – nigdy!).

„A jak postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd.” (Hbr 9,27).

   Każdy człowiek musi raz umrzeć (por. 2 Sam 14,14). Śmierć jest skutkiem grzechu („Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć...” Rz 6,23), a wszyscy ludzie są grzesznikami (Rz 3,23), „nie ma sprawiedliwego ani jednego” (Rz 3,10).

   A jednak Słowo Boże i tu mówi o kilku wyjątkach.

„Żył więc Henoch w przyjaźni z Bogiem, a następnie znikł, bo zabrał go Bóg.” (1 Mjż 5,24); tu ap. Paweł wyraźnie stwierdza, że Henoch nie zaznał śmierci – nie umarł: „Przez wiarę Henoch został przeniesiony, aby nie oglądał śmierci. I nie znaleziono go, ponieważ Bóg go zabrał. Przed zabraniem bowiem otrzymał świadectwo, iż podobał się Bogu.” (Hbr 11,5)

„Podczas gdy oni szli i rozmawiali, oto [zjawił się] wóz ognisty wraz z rumakami ognistymi i rozdzielił obydwóch: a Eliasz wśród wichru wstąpił do niebios.” (2 Krl 2,11; por. 2 Krl 2,1). „Eliasz w nagrodę za swoją wielką gorliwość o Prawo został zabrany do nieba.” (1 Mach 2,58).
   Tak więc, przynajmniej co do tych dwóch ludzi – Henocha i Eliasza, mamy Boże świadectwo, że nie umarli, ale zostali zabrani przez Boga. W przypadku Eliasza zauważamy nawet dokładne stwierdzenie, że został zabrany do nieba.

   Wiemy zatem bezsprzecznie (z relacji Słowa Bożego), że oni nie umarli, że wciąż żyją.

   Do nich również można odnieść słowa Pawła, że są „pozostawieni żywymi”.

„To bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy pomarli. (...) Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem.” (1 Tes 4,15.17).

   Nie wiem czy zauważacie w tych słowach ap. Pawła, to samo co my. Ale – trudno nie oprzeć się wrażeniu, ze ap. Paweł nazywając żywych – pozostawionymi, niejako świadomie próbuje nadać tym dwóm słowom nieci inne znaczenie rozdzielając je spójnikiem „i”. Paweł mówiąc jednocześnie o żywych (w Dniu Przyjścia Pana), równocześnie mówi o pozostawionych, jakby chciał tym samym odróżnić te dwa określenia i stojące za nimi osoby.

   Chciałbym, abyśmy się w tym miejscu zastanowili nieco nad pojęciem „śmierci”, a raczej co z niej wynika w naszym rozważaniu.

   Wiemy, że śmierć przyszła na świat z powodu upadku człowieka, z powodu grzechu.

„Dlatego też jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli..” (Rz 5,12).

   Bo właśnie grzech prowadzi do śmierci:

„Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.” (Rz 6,23);

„Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć.” (Jak 1,15);

„Jakiż jednak pożytek mieliście wówczas z tych czynów, których się teraz wstydzicie? Przecież końcem ich jest śmierć.” (Rz 6,21).

„Albowiem grzech, czerpiąc podnietę z przykazania, uwiódł mnie i przez nie zadał mi śmierć.” (Rz 7,11)

„Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała - będziecie żyli.” (Rz 8,11)

   Śmierć jest tym samym niejako „symbolem” wyobcowania wynikającego z grzechu.

„Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci, dążność zaś Ducha - do życia i pokoju.” (Rz 8,6).

   Pan Bóg dając człowiekowi wolną wolę, pozwolił mu dokonywać wyboru między posłuszeństwem Bogu – Życiem, a nieposłuszeństwem – śmiercią.

„Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładąc przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo.” (5 Mjż 30,19).

   Bóg jest dawcą życia. Chrystus jest Drogą wiodącą do życia.
   Szatan jest tym przez którego grzech pojawił się na świecie, przez którego na świecie pojawiła się śmierć, jako skutek grzechu.

„Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku. Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła.” (1 Jana 3,8)

   To szatan wiedzie ludzi do śmierci.

   Biblia stwierdza jednoznacznie, że szatan jest sprawcą ale i „władcą” śmierci.

„Ponieważ zaś dzieci uczestniczą we krwi i ciele, dlatego i On także bez żadnej różnicy stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła.” (Hbr 2,14).

   Jezus pokonał śmierć. I po pokonaniu szatana, po pokonaniu wszelkiego zła – pokonana zostanie śmierć.

„Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć.” (1 Kor 15,26; por 1 Kor 15,55.56).

   Możemy więc niemal z duża dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że ów spór Archanioła Michała z diabłem-szatanem o ciało Mojżesza, nie dotyczył samego li tylko ciała, ale – jako, że spór toczył Michał właśnie z władcą śmierci – dotyczył on (ten spór-bój) życia lub śmierci Mojżesza.

   To spostrzeżenie pozwala wywnioskować, że chodziło właśnie o wyrwanie Mojżesza z „paszczy” śmierci.

   Ale czy w Słowie Bożym znajdziemy jakiś dowód, pozwalający przyjąć, że Mojżesz rzeczywiście został wyrwany śmierci i żyje?

   Wróćmy zatem do Ewangelii.

   Przypomnijmy sobie słowa Pana Jezusa:

„Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże” (Łk 9,27; por. Mt 16,28; Mk 9,1).

   Wiemy, ze „Królestwo Boże jest w nas” (Łk 17,21). Tak więc „oczyma wiary” możemy je zobaczyć. Ale czy rzeczywiście tylko to miał na myśli Zbawiciel mówiąc że niektórzy spośród słuchających Go wówczas, nie umrą zanim nie zobaczą Królestwa Bożego? Wszyscy którzy Go wówczas słuchali już dawno umarli. Co więc mogli zobaczyć niektórzy z ówczesnych? Czy rzeczywiście Słowa Pana Jezusa zapowiadały wyłącznie duchowe doznania, czy raczej rzeczywiste doznanie „ujrzenie” – zobaczenie.

   Spójrzmy, co wydarzyło się osiem dni (według Łukasza, według Mateusza i Marka – sześć dni) po tych słowach Jezusa:

„W jakieś osiem dni po tych mowach wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: «Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy [tamci] weszli w obłok. A z obłoku odezwał się głos: „To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!” W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmiali o tym, co widzieli.” (Łk 9,28-36).

   Z uwagi na pewne istotne szczegóły przypomnijmy to samo wydarzenie opisane przez Mateusza:

„A po sześciu dniach Jezus bierze Piotra, Jakuba i jego brata Jana i prowadzi ich na wysoką, ustronną górę. I na ich oczach zmienił się Jego wygląd: twarz Jego zajaśniała jak słońce, a szaty stały się białe jak blask (słoneczny). I ukazali się im Eliasz i Mojżesz rozmawiający z Jezusem. Wtedy Piotr odezwał się do Jezusa: - Dobrze nam tu, Panie. Jeśli chcesz, rozbiję tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza. Kiedy jeszcze mówił, okrył ich świetlisty obłok, a z obłoku odezwał się głos: - To jest mój Syn ukochany, upodobałem Go sobie, Jego słuchajcie! Usłyszawszy to uczniowie upadli na twarz i bardzo się przestraszyli. A Jezus podszedł i dotknąwszy ich powiedział: - Wstańcie, nie bójcie się! A podniósłszy oczy nikogo oprócz Jezusa nie zobaczyli. Kiedy schodzili z góry, Jezus nakazał im: - Nie mówcie nikomu o tym widzeniu, zanim Syn Człowieczy nie zmartwychwstanie.” (Mt 17,1-9).

   Chciałbym, abyście – drodzy czytelnicy, zwrócili uwagę na parę istotnych faktów wynikających z przytaczanych tu słów.

   W trzech Ewangeliach, mówiących, że „niektórzy ujrzą Królestwo Boże”, wkrótce następuje opis wydarzeń na Górze Przemienienia. (Mt 16,28 – Mt 17,1-9; Mk 9,1 – Mk 9,2-9; Łk 9,27-9,28-36).

   Uważamy, że po prostu nie można nie odnieść tej zapowiedzi Pana Jezusa inaczej, niż właśnie do tego, co zobaczyli uczniowie na Górze Przemienienia.

   Zobaczyli zatem Eliasza – co do którego Pismo wyraźnie sprawozdaje, że żyje. Oraz Mojżesza – co do którego wciąż niektórzy toczą spór. Ale tu uczniowie widzą go razem z żyjącym przecież Eliaszem. (I nie dziwi ich ten fakt bardziej niż wszystko zobaczyli). Mojżesz i Eliasz razem rozmawiają z Jezusem.

   Tu antagoniści wyciągają niezmiennie jako argument – że była to wizja – iluzja, złudzenie.

   Ale treść Słowa Bożego wyraźnie zaprzecza takiej interpretacji.

   Raz, że nigdzie, i w żadnym znanym nam Przekładzie na świecie, nie pada tu słowo „wizja”, ale „widzenie” (czyli doznanie wzrokowe)! W Ewangeliach wg Marka i Łukasza padają nawet wyraźne słowa Jezusa: „coście widzieli” czy stwierdzenie „co widzieli”. A więc nie co wam się ukazało, co wam się przyśniło, co wam się uroiło – ale „CO WIDZIELIŚCIE”.

   Wydarzenia na Górze Przemienienia, nie można – jak już wykazaliśmy – nie powiązać z zapowiedzią Chrystusa, że (niektórzy) „ujrzą Królestwo Boże”. A więc znów – nie ma tu mowy, o żadnym urojeniu, wizji, śnie czy halucynacji ale o rzeczywistym doznaniu – widzeniu!

   Autentyczności i rzeczywistości widzenia, jakiego doznali – jakie ZOBACZYLI - Piotr, Jakub i Jan dowodzi też fakt „Przemienienia się Jezusa”. Bardzo zresztą dokładnie i precyzyjnie opisany. (Jest to bardzo istotny element opisanych tam wydarzeń). Należy się bowiem zastanowić – dlaczego i po co Jezus właśnie się „Przemienił”. Nie można inaczej zrozumieć istoty „Przemieniania” jak w oparciu o wyjaśnienia apostołów, jakie znajdujemy w innych miejscach Słowa Bożego.

„Oto tajemnicę wam objawiam: Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy będziemy przemienieni. w jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną jako nie skażeni, a my zostaniemy przemienieni.” (1 Kor 15,51.52);

„My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem.” (2 Kor 3,18);

„Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest.” (1 Jana 3,2).

   Przemienienie zatem (patrz 1 Kor 15.35-54) jest koniecznością, niezbędnym warunkiem uczestniczenia w rzeczywistości Królestwa Bożego. Jest niezbędne aby obcować z Chrystusem i oglądać Go takim jakim jest. To Przemienienie zostało ukazane właśnie na Osobie Jezusa, gdy „musiał się” Przemienić, aby jako cielesna osoba, jako cielesny człowiek (w rozumieniu „cielesności” przed „przemienieniem”) - spotkać się z rzeczywistością Królestwa Bożego. Właśnie fakt konieczności Przemienienia Jezusa dowodzi najbardziej rzeczywistości tego widzenia.

   Wydarzenie to musiało być bardzo komentowane i opowiadane po zmartwychwstaniu Pana Jezusa skoro tak dokładnie i szczegółowo, niemal identycznie znajdujemy je opisane w Ewangeliach przez osoby nie uczestniczące w wydarzeniach na Górze Przemienienia.

   Drodzy Czytelnicy. Nie narzucamy wam oczywiście naszego zrozumienia i naszego podejścia do omawianego zagadnienia. Przedstawiliśmy wam argumentację, którą tłumaczymy nasz punkt widzenia, która kształtuje naszą wiarę i dlaczego wierzymy, że Mojżesz żyje.

   Oczywiście, nie nawołujemy też do sporu z przeciwnikami naszego poglądu, z tymi, którzy mają inne zrozumienie, ale do poszanowania wzajemnych przekonań w tej kwestii. Chociaż niestety przeciwnicy przedstawionego przez nas poglądu, dalecy są od jego poszanowania, ale bezwzględnie i zaciekle wciąż toczą "spór o ciało Mojżesza”, czyniąc z niego jedno ze swych sztandarowych haseł.

   My wiemy i szanujemy, fakt że ktoś może nie rozumieć, rozumieć inaczej, nie dostrzegać pewnych spraw i wydarzeń.

   Szanujmy inne przekonania w tej kwestii. Chyba, że... Chyba, że „spór o ciało Mojżesza”, nie dotyczy tylko jego ciała....

   Badajcie Pisma i sprawdzajcie jak rzeczy się mają. Bądźcie otwarci na zrozumienie i prowadzenie Duchem Bożym, a sam Bóg pozwoli wam właściwie zrozumieć istotę tego (trwającego wciąż) sporu „o ciało Mojżesza”.

KBM