Nasze strony (Zapraszamy)

HYDE PARK czy wciąż jeszcze... Kościół?...

Metody szatana

„I zawrzał smok gniewem na niewiastę, i odszedł, aby podjąć walkę z resztą jej potomstwa, które strzeże przykazań Bożych i trwa przy świadectwie o Jezusie.” (Obj.12,17).

   Zapewne niejednemu z Was, drodzy czytelnicy, zacytowane powyżej słowa z Księgi Objawienia, kojarzą się wyłącznie z przeszłością. Są niejako zapiskiem historycznym, dotyczącym początków Kościoła Chrystusowego.

   Ale – z czego może niewiele osób zdaje sobie sprawę – ta walka szatana z dziećmi Bożymi trwa nadal. Trwa nieprzerwanie już blisko 2 tysiące lat. Szatan, świadomy wyroku, który na niego zapadł, świadomy, że już przegrał (gdy Chrystus zwyciężył na Golgocie) rozpoczął i kontynuuje zaciekłą walkę z Kościołem. Najpierw z Żydami, stanowiącymi jego pierwociny, a później, w różnych wiekach, z wszystkimi, którzy – często prześladowani i mordowani, przez innych „chrześcijan” – trwali niezłomnie na straży Bożych Praw i w naukach Zbawiciela, niejednokrotnie składając w tym „boju wiary” najwyższe ofiary.

   Z podręczników historii, i innych opracowań historycznych, dowiadujemy się szczegółowo jakimi metodami szatan walczył z Bożymi dziećmi. Z kart historii wyłania się nieraz przerażający obraz tego boju. Obraz śmierci, krwi, cierpień, prześladowań, krzywd i wielu trudnych do opisania potworności, dokonywanych „w imię wiary” lub nawet (o zgrozo!) „w Imię Boże” (?!).

   Ale ten bój wiary trwa po dziś dzień. I szatan nie przebiera w środkach, by walczyć z każdym, kto zbliża się do Boga. Z każdym, kto pragnie poznać Boga i Chrystusa, i służyć Im, kto chce zostać dzieckiem Bożym. Często można nawet spotkać opinię, że w dzisiejszych czasach, mimo coraz większej swobody i wolności wyznania, nastaje coraz „większy ucisk”, „ucisk jakiego jeszcze nie było”. A to za sprawą coraz bardziej chytrych i przebiegłych metod szatana, który coraz podstępniej i zacieklej atakuje zwłaszcza te osoby i społeczności, które są najbardziej bliskie Bożej Prawdy i nauk Chrystusa.

  Tak naprawdę to w samej w Biblii znajdujemy praktycznie wskazane wszelkie metody działań zwodziciela, ale coraz trudniej ludziom dostrzec i rozpoznać te działania. Można by rzec, że w ogóle nie dostrzega się zagrożenia ani jego rozmiarów. Może dlatego, że coraz mniej ludzi poważnie traktuje szatana, poddając nawet w wątpliwość jego istnienie.

   Wiemy ze Słowa Bożego, z nauk Pana Jezusa że „odrobina zakwasu zakwasza całe ciasto” (1 Kor 5,6; Gal 5,9).

   Jedną z coraz częstszych metod szatana jest wkradanie się do najbardziej biblijnych Kościołów i Społeczności i przenikanie do nich zwodniczych i fałszywych nauk.

   Nie może on skruszyć Skały (Chrystusa), na której zbudowany jest Kościół, nie może naruszyć fundamentów (Apostołowie – por. Ef.2,20), dlatego tym zacieklej atakuje „resztę budowli”, cała pozostałą – ludzką konstrukcję. Szuka każdej słabszej „cegły”, każdej słabszej nadkruszonej „zaprawy”, każdej szczeliny, pęknięcia, by przesiąknąć do wewnątrz Kościoła ze swoim „zakwasem”, z fałszem, kłamstwem, herezją, aby tylko odciągnąć ludzi od Prawdy, „zwieść na manowce oszustwa i błędu”, odciągnąć od Boga i Chrystusa.

   Podobnie jak wirusy czy pasożyty atakują każdy słaby organizm, tak i on znajduje i atakuje każdy słaby punkt, wykorzysta każdą słabość danej Społeczności, Kościoła, by zaatakować. Nie rozpoznany i nie zwalczony natychmiast „zakwasza” – zaraża, coraz bardziej całe „ciasto”, cały „organizm”, rozprzestrzenia się jak zaraza, atakując coraz więcej członków, coraz bardziej osłabiając daną Społeczność, pozbawiając ją z czasem wręcz zdolności do obrony.

   Szatan, niby „kukułcze pisklęta” podrzuca swoje potomstwo do różnych Społeczności i Kościołów, by atakować je od wewnątrz.

   Kukułki to ptaki, które nie budują gniazd i nie wychowują swoich piskląt. Składają swoje jaja w gniazdach innych ptaków (pod nieobecność ich właścicieli) i ptaki te później wysiadują, karmią i „wychowują” obce – kukułcze potomstwo. Ale młode kukułki, dorastając, wyrzucają z czasem z gniazda prawdziwe - rodzone potomstwo swoich „przybranych rodziców”.

   Identyczną metodę obrał szatan, aby walczyć z Kościołem Bożym.

   Różnymi, nieuczciwymi sposobami – kłamstwem, fałszem, podstępem do biblijnych Kościołów i Społeczności dostają się ludzie, nie uznający nauk i zasad tych Kościołów. Ludzie, wyznający swoje własne zasady wiary, i własne nauki, będące często mieszaniną wszelkich różnych nauk, hipotez i filozofii. Nauk najczęściej zwodniczych, heretyckich, często o podłożu pogańskim, gnostyckim czy wręcz mistycznym lub okultystycznym.

   Ludzie tacy, pod pretekstem nie znalezienia odpowiadającej swoim przekonaniom społeczności, lub po prostu nie mającej zborów czy placówek w ich miejscu zamieszkania przenikają właśnie kłamstwem i oszustwem do okolicznych, biblijnych społeczności, nie uznając ich zasad i nauk (często za pretekst wystarcza jeden wspólny punkt w wyznawanych zasadach wiary) i niemal natychmiast rozpoczynają swoją dywersyjną działalność – walcząc z tymi naukami i zasadami danego Kościoła, ale i z ich pasterzami i ich Społecznością. Najczęściej – oczywiście, odpowiedzialnością za swoje kłamstwo i podstępne wtargniecie do domu Bożego obarczają tych, którzy w swej ufności i prostoduszności ich do Kościoła przyjęli.

   Jakże trafna i wymowna jest tu nauka ap. Pawła, jakiej udzielił Tymoteuszowi, a o której jakby się nie pamiętało, lub nie rozumiało:

„Na nikogo pochopnie rąk nie wkładaj.” (1 Tym 5,22).

    Ale „kukułcze pisklęta” doskonale o tym wiedzą i dlatego nie poczuwają się do winy za kłamstwo i fałsz, ale winą obarczają tego pastora, który „pochopnie” przyjął je do Społeczności.

   Szatan – jak pasożyt (którym jest właśnie również kukułka), wykorzystuje każdą słabość, każdą szczelinę, pęknięcie, każdą naiwność i łatwowierność, ale również krótkowzroczność, żeby nie powiedzieć ślepotę osób odpowiedzialnych za Kościół, by zaatakować, przeniknąć i „zakwasić” naukę i społeczność Kościoła.

   Niestety, sprawdza się również ta cecha „kukułczych piskląt”, że stopniowo zaczynają wyrzucać z „gniazda” – z domu Bożego, prawowite dzieci Boże, atakując społeczność Kościoła i próbują przeciągać na swoją stronę wszystkich słabszych w wierze, wszystkich łatwowiernych, ale i tych wszystkich, którzy z drugiej strony, realizując własne ambicje, widzą (a przynajmniej chcą widzieć) w nich swojego sojusznika i sprzymierzeńca (jakże często sami są, lub stają się z czasem obiektem ataków tychże osób, dla których również lojalność jest wytartym i pustym sloganem, bo prawdy trudno znaleźć w ich ustach jak uczciwości w sercach.).

   Każdy, z kolei, kto się sprzeciwia, kto poznał się na tych osobnikach i przejrzał ich zamiary i intencje, staje się obiektem niewybrednej agresji. Plotka, oszczerstwo, pomówienie i kłamstwo są orężem „kukułczych piskląt”, za pomocą którego walczą i wyrzucają z „gniazda” z Kościoła (Domu Bożego) te Boże dzieci, które stają na straży Kościoła, Prawdy Biblijnej i nauk Kościoła, na straży jego zasad, i na straży jego bezpieczeństwa i bezpieczeństwa jego Społeczności – pozostałych „mieszkańców” Bożego Domu.

   Przy bierności, nieudolności, opieszałości i często przyzwoleniu osób odpowiedzialnych za Kościół wyrzucają z niego tych, którzy chcą go bronić i strzec. Tych, którzy chcą być wierni Bogu, Chrystusowi i Kościołowi Bożemu.

   Ale... prawdziwe kukułcze pisklę, gdy dorośnie – opuszcza gniazdo i przybranych opiekunów – odlatuje. Te zaś „kukułcze pisklęta” przyjmują inną zasadę, choć też znaną z kart Słowa Bożego:

„... a przyszedłszy zastaje go niezajętym, wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze z sobą siedmiu innych duchów złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I staje się późniejszy stan owego człowieka gorszy, niż był poprzedni. Tak będzie i z tym przewrotnym plemieniem.”

   Na przykładzie ochrzczonego, ale nie nawróconego, nie narodzonego z Ducha Świętego, człowieka opisać można również stan Społeczności. Dokładnie tak samo dzieje się z Kościołem, który nie potrafi się obronić. (Dlaczego?...).

   Walcząc ze Społecznością, z prawdziwymi dziećmi Bożymi i domownikami, „kukułcze (diabelskie) pisklę” przyprowadza do Kościoła inne „złe duchy”, inne osoby, również nie uznające nauk i zasad danej Społeczności czy Kościoła i wspólnie dopełniają dzieła zniszczenia.

   Występując przeciw biblijnym naukom i zasadom, danego Kościoła, atakując nauczycieli i pasterzy głoszących biblijne nauki i zasady Kościoła, zaczynają wprowadzać herezje, zaczynają wprowadzać chaos i zamieszanie, doprowadzają do sporów i rozłamów, w imieniu danego Kościoła publicznie głoszą nie biblijne nauki, często niewyobrażalne i niedopuszczalne nauki, sprzeciwiające się nie tylko naukom Kościoła, ale i naukom Słowa Bożego, atakują Boże Prawo, Boże Słowo, a nawet Osobę samego Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Obiektem ataków jest też sama Biblia – Boże Słowo. Wreszcie poprzez swoją działalność publiczną podważają wiarygodność danego Kościoła, zniesławiają go i dyskredytują w świecie chrześcijańskim.

   Do biblijnych nauk i zasad, coraz bardziej przenika gnoza, mistycyzm, elementy różnych pogańskich, najczęściej wschodnich religii, różne filozofie, chore dociekania, często wynoszące i gloryfikujące rzekome zdolności ludzkiego umysłu, niepokojąco mocno przenikają (poprzez tych ludzi) błędne nauki innych Kościołów czy Społeczności.

   Coraz częściej podważana jest wiarygodność Biblii. Biblia jest nazywana zbiorem legend i baśni, a nawet „cielcem” (to bolesne, niepojęte, ale niestety prawdziwe). Zamiast tego propagowane są najbardziej niewiarygodne i wątpliwej treści i pochodzenia apokryfy, różne książki niebezpiecznych „filozofów” i „mędrców”, a nawet publikacje będące jawnymi profanacjami Bożego Słowa.

   Ich działalność jak istna zaraza rozprzestrzenia się i atakuje wszystkie słabsze „członki” Kościoła doprowadzając do wewnętrznych sporów, rozłamów i osłabienia, jeśli nie (w końcu), do upadku całego Kościoła.

  Zapewne wielu czytelników zastanawia się, czy możliwe jest w biblijnym Kościele, w Kościele trwającym w naukach Słowa Bożego, stojącym na straży Bożego Słowa, Bożej Woli i Bożej Prawdy, pojawienie się i zadomowienie się takich „kukułczych piskląt”. Czy to możliwe, aby ludzie wszeteczni, kłamcy i oszczercy, nie uznający Bożego Prawa, nie uznający i nie wyznający biblijnych zasad wiary tego Kościoła, sprzeciwiający się naukom i zasadom, ale i porządkowi tegoż Kościoła, nie uznający jego Społeczności, nie uznający jego sług – nauczycieli, kaznodziejów i pastorów, ale od początku atakujący ich jak i ich nauki (nauki Kościoła) zostali przyjęci do Kościoła. Mimo, że w ogóle nie kryją się z odrzucaniem nauk i zasad Kościoła, ale kłamią, aby wedrzeć się do niego. Którzy nie mają niczego do zaoferowania, poza kłamstwem, oszczerstwem i wichrzycielstwem, którzy swój autorytet usiłują budować wyłącznie na szkalowaniu i oczernianiu innych, wiernych i gorliwych sług Kościoła - mogą znaleźć się w jego szeregach?

   Czy to możliwe?

   Czy w Biblijnym Kościele, Kościele Chrystusowym, stojącym na fundamencie Jezusa i wiary apostołów, na „opoce” Bożej Prawdy mogą się pojawić takie osoby?

   Czy w takim Kościele może taka zakłamana, fałszywa i podstępna osoba zostać kaznodzieją, pastorem, biskupem? (?!)

  Pozostawmy to na razie bez odpowiedzi...

  Takie osoby potrafią się dobrze maskować. Potrafią dobrze urywać swoją zwodniczą działalność.

  Na przykład bardzo dużo mówią o miłości, ale miłość mają tylko na ustach zamiast w sercu. Oni nie potrafią kochać – potrafią tylko mówić o miłości, aby zamydlić oczy i uszy słuchaczy.

  Coraz częściej obiektem ataków takich osób jest Osoba Zbawiciela. „Kukułcze (diabelskie) pisklęta”, odmawiają Chrystusowi Boskości, negują Jego Preegzystencję, i nawet odmawiają Mu czci i chwały!

  (Przyznacie chyba, że w Kościele Chrystusowym jest to po prostu niedopuszczalne! A przynajmniej powinno być...)

„aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych” (Flp 2,10)

„Kto nie czci Syna, ten nie czci Ojca, który Go posłał.” (Jan 5,23b).

   Dla tych osób te słowa jakby w Biblii nie istniały.

   Często też wznoszą szczytne (z pozoru) hasła, wzywają „do jedności” i „do prawdy”. Nawet publicznie w swoich „wystąpieniach” wołają „o jedność” i „o Prawdę”.

   Niejedna osoba może się dać i tutaj zwieść ich głosowi. Bo to przecież hasła są szczytne i dobre. Przecież jedność i Prawda to właściwy kierunek.

  Czego złego można się tu dopatrywać czy doszukiwać?

  Ale nie trzeba wielkiej wiedzy, czy specjalnych „okularów”, aby i tu dopatrzyć się prawdziwych intencji, ukrywanych za tymi szczytnymi hasłami. Szatan zawsze zostawia swój wyraźny autograf, swój podpis pod każdym kłamstwem, oszustwem czy zwiedzeniem. Tak jest i tutaj w przypadku tych rzekomo szczytnych haseł i pozornie szczytnych treści.

  Każdy uważny czytelnik, bez trudu zauważy w głoszonych przez nich treściach, że osoba taka wołając „o Prawdę”, jednocześnie nawołuje przeciw starszym Kościoła, podważając ich wiarygodność i autorytet. Poddając w wątpliwość i podważając należny im szacunek. A więc taka jest „prawda”, o jaką woła i do jakiej wzywa! Takie jest jego prawdziwe oblicze!

   Podobnie „wołanie o jedność”. I tu nietrudno zauważyć, że w swoim „wezwaniu do jedności” - jednocześnie atakowane są ludzkie autorytety Kościoła, czyli (ustanowieni przecież przez Chrystusa – Ef.4,11) jego pasterze, nauczyciele, kaznodzieje, starsi, ale tym samym atakowane są głoszone przez tychże sług, nauki i zasady – nauki i zasady Kościoła.

  Oto i cała obłuda – wołając o jedność, jednocześnie wzywa do anarchii, do sporów, rozłamów, jednocześnie atakuje nauki, zasady, porządek ale i Społeczność Kościoła, zagrażając jej bezpieczeństwu.
   Trudno zrozumieć, czy – ale jeszcze trudniej zrozumieć – jak; jak można nie dostrzec fałszu i obłudy w takich treściach i prawdziwych, nieudolnie ukrytych intencji. Niestety, to również dowodzi słabości Kościoła czy Społeczności.

   Czy dopuszczalne jest w Kościele Bożym, stojącym na gruncie biblijnej Prawdy, aby ludzie o odmiennych poglądach i innych wyznawanych zasadach, wierzący inaczej a może nawet nie wierzący w ogóle wyznaczali kierunek Kościoła lub wywierali wpływ na jego nauki, zasady i porządek?

   Na uwagę zasługuje też nieustanny atak na ludzkie autorytety.

  Czy jest on uzasadniony?, czy jest on dobry? Czy powinien mieć miejsce? I czy jest on zgodny z wolą Bożą i Bożym Słowem?

  A może dowodzi jednak czegoś zupełnie innego?...

  Zastanówmy się, kto jest autorytetem w Kościele?

  Oczywiście nie podlega żadnej wątpliwości, że największym autorytetem jest Bóg i Jezus Chrystus i Słowo Boże. Tu znajdujemy źródło czystej prawdy Bożej.

  A ludzie?

  Szatan wie, że nie może skruszyć Skały na której zbudowany jest Kościół Boży, nie może walczyć z Kamieniem Węgielnym tego Kościoła, ani z jego „fundamentami”. Ale aby dom doprowadzić do ruiny, można też burzyć „ściany” i przewracać jego „filary”.

  Dlatego szatan wpadł na pomysł walki z tymi, którzy pełnią służbę w Bożym Kościele, walczy z pasterzami, nauczycielami, kaznodziejami, ewangelistami... z wszystkimi, którzy kształtują, na podstawie Słowa Bożego nauki i zasady danej Społeczności i Kościoła. Którzy propagują i głoszą te nauki i którzy stoją na ich straży.

  Niestety, szatan znajduje wielu zwolenników i propagatorów swojej „walki z ludzkimi autorytetami”, ludzi, którzy własne ambicje, zazdrości i zawiści przedkładają ponad dobre imię Kościoła, ponad bezpieczeństwo jego Społeczności i ponad stabilność jej nauk i zasad.

  Czy jest to biblijna postawa?

  Otóż należy kategorycznie stwierdzić, ze nie.

  Jest to wichrzycielstwo i anarchia, w konsekwencji godząca w Kościół i Społeczność. Ale też sprzeciwiająca się Bożym zasadom i Bożemu porządkowi.

   Biblia nie zna przypadku, aby ktokolwiek, walczący z autorytetami Bożych sług, sam stał się autorytetem, czy choćby zyskał sobie uznanie i poważanie.

   Wręcz przeciwnie, w Słowie Bożym natomiast znajdujemy wiele przykładów ludzkich autorytetów, które wyrosły i po dziś dzień są świadectwem Bożym, ale zanim stały się „autorytetami” wiernie służyły Bożym sługom, tym, których sam Bóg ustanowił nauczycielami, prorokami, wodzami – „autorytetami” pośród Bożego ludu.

  Możemy tu dać przykład Mojżesza, będącego ustanowionym przez Boga prawdziwym autorytetem, i Jozuego, który wierną służbą Mojżeszowi – sam stał się później jego następcą, przywódcą i niewątpliwym autorytetem.

   Znajdujemy tu również przykłady buntów przeciw Mojżeszowi, jako słudze Bożemu i ustanowionemu przez Boga autorytetowi. Wiemy jak Bóg sam surowo ukarał wszystkich buntowników. Wiemy, że również Miriam i Aaron w pewnym momencie posunęli się do zakwestionowania autorytetu Mojżesza i chęci zbudowania i umocnienia własnych autorytetów.

   Czytamy w rozdziale 12-tym, 4-tej Księgi Mojżeszowej o tych wydarzeniach:

„Miriam obmawiała z Aaronem Mojżesza z powodu kobiety etiopskiej, którą ten pojął za żonę. Mówili oni:
- Czy Jahwe przemawiał tylko przez Mojżesza? Czy nie przemawiał także i przez nas?
Jahwe usłyszał to.
A Mojżesz był człowiekiem skromniejszym niż ktokolwiek inny na świecie.
Nieoczekiwanie rzekł Jahwe do Mojżesza, Aarona i Miriam:
- Udajcie się we troje do Namiotu Zjednoczenia!
I poszli wszyscy troje. A Jahwe zstąpił w słupie obłoku i zatrzymał się przed wejściem do Namiotu. I zawezwał Aarona i Miriam. Kiedy zaś wystąpili oboje, rzekł:
- Posłuchajcie moich słów! Jeśli wśród was znajduje się prorok Jahwe, Ja daję mu się poznać w widzeniu, przemawiam do niego we śnie. Nie tak [postępuję] ze swym sługą Mojżeszem! Jest on mężem zaufania w całym moim domu. Przemawiam do niego z ust do ust i jawnie, a nie przez podobieństwo. On ogląda postać Jahwe. Dlaczegóż nie wahaliście się występować przeciw memu słudze Mojżeszowi?
I Jahwe zapłonął na nich gniewem. Odszedł więc, a gdy tylko obłok oddalił się znad Namiotu, nagle Miriam pokryła się trądem białym jak śnieg. Aaron zwrócił się do Miriam - i ujrzał, że ona jest trędowata. Aaron rzekł więc do Mojżesza:
-Panie mój! Proszę, nie obciążaj nas karą za grzech; za to, iż głupio postąpiliśmy, że zgrzeszyliśmy! Niechże ona nie będzie jak martwy płód, który opuszczając łono rodzicielki ma już ciało w części zepsute.
Wtedy Mojżesz zawołał do Jahwe:
- Racz ją uzdrowić, o Boże!
A Jahwe rzekł do Mojżesza:
- Gdyby to ojciec plunął jej w twarz, czy nie musiałaby płonąć wstydem siedem dni? Niechże więc przez siedem dni będzie zamknięta poza obozem. Potem zostanie przyjęta z powrotem.
Zamknięto więc Miriam poza obozem przez siedem dni. Lud zaś nie ruszał w pochód, dopóki Miriam nie została znowu przyjęta.” (4 Mjż 12,1-15).

   Czy potrzeba wymowniejszego przykładu – jak Bóg odnosi się do tych, którzy walczą z jego sługami i ich autorytetem?

   A co spotkało synów Koracha i innych, którzy się buntowali przeciw Mojżeszowi na pustyni?

  Spójrzmy na Elizeusza, sługę Eliasza, wyróżnionego za wierną i oddaną służbę Bożemu Słudze. Elizeusz wiernością i posłuszeństwem zasłużył na autorytet jakim się stał po zabraniu Eliasza do nieba. Otrzymał nawet dwie części ducha Eliasza (2 Krl.2,9)..

  Na uwagę zasługuje także szczególna postawa Dawida. Był on wiernym sługą Saula. A gdy ten, obawiając się o swój tron, zaczął walczyć z Dawidem i czyhać na jego życie, czyż Dawid nie miał prawa się bronić? Wszak nie jeden raz mógł zabić - w obronie własnej Saula, gdyż nie jeden raz Bóg wydawał Saula w jego ręce? Ale nie uczynił tego, nieustannie kierujac się słowami:

„Niech mnie Jahwe strzeże, bym tak postąpił względem pana mego, pomazańca Jahwe, bym podniósł rękę na mego, bo jest on pomazańcem Jahwe.” (1 Sam 24,7);

„Niech mię strzeże Jahwe, bym to ja miał podnieść rękę na pomazańca Jahwe.” (1 Sam 26,11; por 26,9).

   Można mnożyć przykłady, ale nie znajdziecie w Słowie Bożym przykładu żeby Bóg pochwalał działania wymierzone przeciw Jego sługom, przeciw tym których wybrał i powołał.

  Oczywiście, znamy też przypadki, takie właśnie jak Saula – który wskutek swego grzechu i nieposłuszeństwa, zostali odrzuceni przez Boga. Ale i tu nie ma przyzwolenia Bożego na wymierzanie sprawiedliwości przez człowieka.

„Pan nagradza każdego za jego sprawiedliwość i wierność; wydał cię bowiem Pan dzisiaj w moją rękę, ale ja nie chciałem podnieść mojej ręki na pomazańca Pańskiego.” (1 Sam 26,23).

  Ktoś może zarzucić, że autorytety biblijne – znane z kart Słowa Bożego powoływał Sam Bóg, a teraz w Kościele i w Społecznościach wyborów dokonują ludzie. Ale nie jest to prawidłowe rozumowanie. Albowiem:

„Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga.” (Rz 13,1).

  Oczywiście – dotyczy to również zwierzchnictwa i służby w Kościele, gdyż to przecież Chrystus:

„On sam też ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami i nauczycielami, aby wyposażyć świętych do dzieła posługi, do budowania ciała Chrystusa, aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, do miary dorosłości pełni Chrystusowej, abyśmy już dłużej nie byli dziećmi, rzucanymi przez fale i unoszonymi dokoła przez każdy wiatr nauki w ludzkim oszustwie, w podstępie (prowadzącym) do metod błędu.” (Ef.4,11-14).



   Z zacytowanych powyżej słów dowiadujemy się, że wszelka posługa w Kościele została ustanowiona przez samego Zbawiciela. A więc pasterze Kościoła pełnią swą służbę z woli Boga i Chrystusa.

   Ale z tych słów wynika też, czemu tak naprawdę służy walka z ludzkimi autorytetami sług Kościoła:

„Już nie będziemy dziećmi, które się zdają na igraszkę fal i poddają prądom nauki prowadzącej przez oszustwa i przebiegłość ludzką na manowce.” (Ef.4,14 BP) ( „na manowce fałszu” BR i BT; „na bezdroża błędu” – BW). Walka z ludzkimi autorytetami służy właśnie otwarciu - a właściwie spowodowaniu wyłomów i otworów dla wprowadzania błędnych nauk i herezji. Bo tylko poprzez podważenie autorytetów sług Kościoła można podłożyć grunt dla wprowadzenia herezji, kłamstwa, fałszu zwiedzenia itp.

  Ale słowa ap. Pawła z zacytowanego listu do Efezjan, nie pozostawiają wątpliwości, kto to robi i kto za tym stoi:

„wygłaszanych przez ludzi nieuczciwych i przebiegłych” – BR; „poprzez oszustwo ludzi, na skutek przebiegłości błędu - w nikczemności prowadzonymi.” – BG; „przez chytrość ludzi i przez omylność, która jest na zdradę postawiona.” – BB; „w nikczemności” – BUG; „stają się igraszką oszukańczej gry fałszerzy lub ofiarą chytrości, którą przebiegle stosują błędne doktryny.” – Kow.

   Dokładnie temu i tylko temu służy walka z ludzkimi autorytetami w Kościele, autorytetami sług Kościoła i sług Bożych, ustanowionych przez Chrystusa – wprowadzaniu i szerzeniu kłamstwa, oszustwa, herezji i wszelkich zwodniczych nauk.

   Słowo Boże dokładnie nazywa tych, którzy głoszą takie hasła. Oszustami, nieuczciwymi, przebiegłymi, chytrymi, podstępnymi, nikczemnymi, fałszerzami – zdrajcami!

   Autorzy Nowego Testamentu nie pozostawiają również wątpliwości, że sługom Kościoła należy się szacunek i poważanie.

   Apostoł Paweł wzywa wprost:

„Prosimy was, bracia, poważajcie swoich przełożonych, którzy się trudzą i napominają was w Panu.” (1 Tes.5,12);

„Poważali go (Szymona – p.a.) wszyscy od najmniejszego do największego.” (DzAp.8,10);

„Udałem się tam pod wpływem otrzymanego objawienia i otwarcie wszystkim, a na osobności tym, którzy cieszą się szczególnym poważaniem, przedstawiłem treść ewangelii, którą głoszę pośród pogan.” (Gal.1,2).

   Paweł wzywa do szacunku i poważania dla młodego Tymoteusza:

„Niech przeto nikt go nie lekceważy” (1 Kor.16,11); „Niechaj nikt nie lekceważy twego młodego wieku, lecz wzorem bądź dla wiernych w mowie, w obejściu, w miłości, w wierze, w czystości.” (1 Tym.4,12);

   ale również dla Tytusa:

„To mów, do tego zachęcaj i karć z całą powagą, niechaj cię nikt nie lekceważy!” (Tyt.2,15).

   Nie oszukujmy się, każdy, kto walczy z ludzkimi autorytetami sług Kościoła, kieruje się własnymi ambicjami, własną wygórowaną ambicją, zazdrością i innymi niskimi pobudkami. Nie kieruje się dobrem Kościoła czy Prawdy Bożej, ale jawnie i wyraźnie działa na szkodę Kościoła i jego Społeczności.

   Ale niestety pożywką dla takich zachowań często są animozje i rywalizacja samych pasterzy i sług Kościoła. Tu odzywają się zawiści, zazdrości, tu ludzkie osobiste cele i ambicje przesłaniają dobro Społeczności. Walka o pierwszeństwo, o pozycję, o poważanie – walka, która nie ma prawa mieć miejsca w Domu Bożym - niestety pojawia się, niestety ma miejsce. Staje się ona również pożywką dla wszystkich innych wichrzycieli, którzy stają się narzędziami w rękach rywalizujących między sobą pasterzy Kościoła, ale również wykorzystując nieporozumienia i animozje realizują swoje własne cele i aspiracje. Z czasem depcząc również swoich dotychczasowych „promotorów”.

   A przecież i tu Jezus wyraźnie i kategorycznie stwierdził:

„I usiadłszy, przywołał dwunastu i rzekł im: Jeśli ktoś chce być pierwszy, niechaj stanie się ze wszystkich ostatnim i sługą wszystkich.” (Mk.9,35; por Mt.20,27; Mk.10,44).

   Ta machina rywalizacji i niedopuszczalnej w Domu Bożym konkurencji raz wprawiona w ruch – jest bardzo trudna do zatrzymania, i bardzo bolesne są skutki – im dłużej działa i im więcej dokona spustoszenia w Domu Bożym, w Kościele. Często doprowadzając do rozłamów jeśli nie do zupełnego upadku Kościoła. A na pewno do jego kompromitacji i dyskredytacji w świecie, w którym przecież ma być Bożym świadectwem.
   Pasterze Kościoła powinni się nawzajem uzupełniać i wspierać. Przykładem może tu być postawa Aarona i Chura:

„Jednak ręce Mojżesza omdlewały. Oni wzięli zatem kamień i podsunęli pod niego; on więc usiadł na nim. Wtedy Aaron i Chur podtrzymali jego ręce, ten z jednej, tamten z drugiej strony. Tak więc jego ręce umocniły się aż do zachodu słońca.” (2 Mjż 17,12).

   Czy komukolwiek przyszło na myśl wykorzystać słabość Mojżesza. Czy ktokolwiek pomyślał aby wznieść ręce ZAMIAST Mojżesza?

   Nie!

   Nikt nawet nie pomyślał by wykorzystać dla swoich celów słabość sługi Bożego. Ale przeciwnie podbiegli i podtrzymali ręce Mojżesza.

   I tak powinno być w Kościele. Wszyscy powinni wspierać i pomagać tym, którzy zostali powołani do służby i posługiwania. Każdy członek Społeczności i Kościoła powinien wspierać i śpieszyć pomocą pasterzom pełniącym posługę.

   Oczywiście, należy zaznaczyć jednoznacznie, że i pasterzom mogą i zdarzają się upadki – i wówczas należy postąpić z takim sługą według zaleceń Słowa Bożego – napomnieć i potępić grzech wzywając do upamiętania.

   Sługa Boży – pasterz, diakon czy biskup – musi być osobą nieskazitelną, dlatego ten kto upadnie, kto przestaje być bez skazy – nie może dalej pełnić służby w Kościele i odpowiedzialnej posługi. Musi się też pogodzić z konsekwencjami własnego grzechu, własnego upadku – włącznie z odsunięciem od posługi pasterskiej czy nawet wyłączeniem ze Społeczności.

   Ale musi o tym rozstrzygać Boże Słowo i Boża Prawda, a nigdy ludzkie ambicje, czy osobiste interesy, czy niegodna rywalizacja.

   Hyde Park, to jeden z królewskich parków w Londynie, założony w 1536 r. przez Henryka VIII. Szczególną sławę – potoczne znaczenie swej nazwy zyskał dzięki swej szczególnej części „Speakers Corner”. Jest to tradycyjne miejsce przemówień i debat. Miejsce na którym w imię szczególnej wolności słowa (a i to pod warunkiem „nieobrażania królowej”), każdy kto tylko chciał mógł swobodnie wypowiadać swoje wszelkie myśli, poglądy i przekonania. Był on pierwszym publicznym forum gdzie każdy mógł powiedzieć wszystko co tylko mu przyszło do głowy.

   Jednocześnie był to niezwykły „śmietnik” – skupisko i wylęgarnia wszelkich filozofii, urojeń, doktryn. Na bazie których wyrosło wiele również niebezpiecznych i złych prądów i kierunków socjologicznych, filozoficznych, ale i religijnych.

  Drodzy czytelnicy - przychodząc do Społeczności Kościoła, poznajcie najpierw jego nauki i zasady, i uznajcie je, i przyjmijcie zanim staniecie się domownikami Bożego Domu. Otwórzcie się na poznawanie i zrozumienie tych nauk i zasad, których jeszcze nie zrozumieliście, czy też macie problem z ich zrozumieniem.

  Nie wchodźcie z zamiarem walki z naukami i burzenia jego porządku i zasad, gdyż dowodzi to nieuczciwości i braku szacunku do Kościoła i jego członków. Dowodzi to braku szacunku do tych wszystkich, którzy mają się stać waszą rodziną w Chrystusie. Dowodzi to również złych intencji i złych zamiarów, i łatwych do odgadnięcia celów.

   Przede wszystkim stańcie się częścią jego Społeczności. Natychmiast stańcie się również strażnikami Kościoła. Stańcie na straży jego nauk, jego zasad i porządku. Stójcie na straży jego Społeczności, na straży jej bezpieczeństwa. Wspierajcie i wspomagajcie również wszystkich jego sług, w ich niejednokrotnie ciężkiej i wymagającej wielu wyrzeczeń i poświęceń posłudze.

„Ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem.” (1 Kor 6,17);

„Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, ze Mną, a Ja z Tobą, aby i oni byli z nami, aby świat uwierzył, żeś Ty mnie posłał. Tę zaś chwałę, którą Mi dałeś, im przekazywałem, aby byli jedno, jak my jedno (jesteśmy).” (Jana 17,21.22);

„Na koniec zaś bądźcie wszyscy jednomyślni, współczujący, pełni braterskiej miłości, miłosierni, pokorni!”

„Bóg jest Duchem, a ci, którzy mu cześć oddają, winni mu ją oddawać w Duchu i w Prawdzie.” (Jana 4,24).
   Czyż nie jeden tylko jest Boży Duch, czyż nie jedna Prawda Boża?

   Jedność, jednomyślność i stałość nauk Kościoła, opartych na biblijnej Prawdzie Słowa Bożego jest jego siłą i mocą.

   Kościół nie jest miejscem, gdzie można przynosić, wyznawać i głosić własne, dowolne i przeróżne zasady i nauki, walcząc jednocześnie z innymi, zwłaszcza z biblijnymi.

   Nie czyńcie ze swojego Kościoła Hyde Parku, nie posiadającego stałych i mocnych fundamentów nauk i zasad. Brońcie jego nauk i porządku. Ale też nie pozwólcie nikomu czynić z waszego Kościoła, z Bożego Domu właśnie Hyde Parku.

   Kościół nie jest miejscem na takie praktyki.

KBM